208 -15- Przeszli przez jeden z mostów granicznych, okazując swoje prawa jazdy: to wystarczało, jeśli turyści nie zamierzali opuszczać strefy przygranicznej. Diaz odpiął swoją komórkę od pasa i odbył krótką rozmowę; po niecałych dziesięciu minutach uśmiechnięty nastolatek podjechał zardzewiałym chevroletem półciężarówka. Diaz dał chłopakowi dwadzieścia peso, otrzymując w zamian kluczyki od samochodu. Nastolatek błyskawicznie zniknął w tłumie. To auto było jeszcze wyższe niż samochód Diaza. Otworzywszy drzwi, Milla szukała jakiegoś uchwytu, który pomoże jej wspiąć się na siedzenie. Zanim zdążyła się zorientować, Diaz podszedł do niej z tyłu, złapał ją w talii i wsadził do środka, prosto na fotel. Zapięła pasy; mężczyzna obszedł w tym czasie samochód dookoła i wsiadł za kierownicę. Milla wciąż drżała, jej nerwy były napięte do granic wytrzymałości. - To jest być może siostra tamtego człowieka? - spytała. - Nie wiem na sto procent. Przekonamy się. Przechylił się w jej stronę, otworzył schowek i wyjął stamtąd duży pistolet maszynowy w kaburze z paskiem. Położył go na siedzeniu pomiędzy nimi. - Jak ją znalazłeś? - To nieistotne - odparł, a ona zrozumiała. Miał swoich informatorów i swoje metody. Nie miała ochoty zawierać z nimi bliższej znajomości. an43 209 Diaz zręcznie poruszał się po hałaśliwych, zatłoczonych ulicach Juarez, wjeżdżając coraz głębiej w dzielnice tak obskurne, że Milla nie wiedziała, czy płakać nad nimi z żalu, czy może lepiej schować się pod deskę rozdzielczą. Cieszyła się, że Diaz jest uzbrojony, żałowała, iż sama nie ma żadnej broni. Uliczki były tu wąskie i zapchane. Zrujnowane domy i rozsypujące się baraki napierały na nich z obydwu stron. Ziemię pokrywała gruba warstwa śmieci. Rozkrzyczane wyrostki i posępni mężczyźni ostentacyjnie obserwowali samochód, patrząc z nieukrywaną wrogością; można było wyczytać z ich twarzy jak najgorsze zamiary Ale kiedy dostrzegali, kto prowadzi półciężarówkę, szybko odwracali wzrok. - Twoja sława cię wyprzedza - zauważyła Milla. - Byłem tu kiedyś. I zostawiłem po sobie niezłe wspomnienia, pomyślała, patrząc na reakcje miejscowych. Wzdłuż całej ulicy stały zniszczone i pordzewiałe samochody, ale Diaz znalazł miejsce do zaparkowania. Wysiadł, przypiął sobie broń do uda i sprawdził, jak pistolet wychodzi z kabury. Zadowolony, obszedł auto i otworzył drzwi Milli. Wysadził ją z samochodu i zamknął drzwi na kluczyk. Jego spojrzenie napotkało wzrok ponurego mężczyzny patrzącego na nich z odległości około dziesięciu metrów. Diaz dał mu znak, lekko przechylając głowę na bok. Facet podszedł do nich ostrożnie. an43 210